Polskie Boże Narodzenia w tysiącletniej historii naszego, chrześcijańskiego narodu przeniknięte były bólem, cierpieniem, nadzieją i radością.
Bólem ojców i matek polskich po stracie swoich najbliższych, skrycie wyrwanych w ciemną, grudniową noc do carskiego wojska, lochów warszawskiej cytadeli, obozów koncentracyjnych, więzień NKWD i miejsc internowania, pomordowanych stoczniowców i górników z Wujka.
Cierpieniem sióstr i braci za kratami obozów hitlerowskich, sowieckich łagrów i komunistycznych więzień, gdzie zostawiano czasami skórkę chleba ze śniadania żeby móc w wigilijny wieczór podzielić się nią jak Bożym Opłatkiem.
Nadzieją na rychłą wolność, na kres niewoli, na życzliwą rękę, która przez więzienne kraty poda kawałek chleba lub położy skrycie na parapecie katorżniczej chaty na dalekiej Syberii.
Radością z odzyskanej wolności i niepodległości, która rodziła się jak ta w 1918 roku wraz z Boskim Dziecięciem i ta w latach 1980 i 1989 z wizerunkiem Jego Matki.
Cierpienie Boga i Człowieka zapoczątkowane przyjściem do ludzi w ubogiej stajence, pozwoliło lepiej znosić naszemu narodowi poniżenia, cierpienia i łzy oraz wytrwale czekać na wielki dzień Zmartwychwstania.